Mężczyzna do wynajęcia

Dodano:
Mężczyzna do wynajęcia / Greek Pete (2009) Źródło: Peccadillo Pictures / greekpetefilm.com
Już 25 września do kin wejdzie „45 lat” Andrew Haigha. To dobry moment, by przyjrzeć się „Mężczyźnie do wynajęcia” – debiutowi reżysera, przedsmakowi „Zupełnie innego weekendu” i serialu „Spojrzenia”.

Andrew Haigh zasłynął zrealizowanym cztery lata temu skromnym dramatem „Zupełnie inny weekend”, produkcją niezwykle delikatną i wyważoną, przez swoją naturalność chwilami przypominającą dokument. I choć opowiadała ona o parze brytyjskich gejów, którzy poznali się przypadkiem i spędzili ze sobą tytułowy weekend, była historią zaskakująco uniwersalną. Opowieścią o samotności, zauroczeniu, miłości, potrzebie akceptacji. Z pozoru skierowaną do zamkniętego grona odbiorców, w istocie filmem przemawiającym do każdego, bez względu na orientację. „Zupełnie inny weekend” dał nowe możliwości reżyserowi, który przez ostatnie dwa lata pracował nad serialem stacji HBO „Spojrzenia”, opowiadającym o grupie tęczowych przyjaciół mieszkających w San Francisco, jak i nad kolejnym pełnometrażowym filmem („45 lat”), który za kilkanaście dni wejdzie na polskie ekrany.  Z tej okazji warto przyjrzeć się produkcji, którą Haigh zrealizował jeszcze zanim jego nazwisko stało się naprawdę rozpoznawalne.

Haigh zadebiutował filmem „Mężczyzna do wynajęcia”, ciekawym połączeniem dokumentu i fabuły, obrazem, w którym te dwa podejścia do obrazu przeplatają się ze sobą. Na pierwszy rzut oka film ten sprawia wrażenie czystego dokumentu, w którym reżyser ze swoją kamerą obserwuje życie pewnego młodego mężczyzny, zarabiającego na życie jako escort – mężczyzna do towarzystwa, facet na wynajem. To Pete, dwudziestokilkulatek o greckich korzeniach, mieszkaniec Londynu, który jego zdaniem jest najlepszym miastem do uprawiania tego typu zawodów. Pete opowiada przed kamerą o tym, dlaczego właśnie w ten sposób zarabia na życie, mówi o swoich klientach, o tym, jak różne fantazje spełnia, wspomina swój pierwszy raz i dziwniejsze przypadki. Obserwujemy jego codzienne życie, rozmowy na czatach, nagą sesję fotograficzną, którą przygotowuje na portal randkowy, a także wizyty w nocnych klubach. Poznajemy również jego znajomych, jego chłopaka, ludzi, którymi się otacza, którzy w większości robią to, co on. Lubią seks i na nim zarabiają. Bo tak jest prościej, bo dzięki zarobionej forsie będą mogli robić rzeczy, o których marzą.

Jednocześnie, oprócz typowego podejścia polegającego na podglądaniu pewnej rzeczywistości, jest w tym filmie sporo scen, przy których pojawia się pewna wątpliwość, czy nie zostały one zaaranżowane, czy nie są fabularnym dodatkiem. Na przykład spotkania z klientami, którzy w napisach końcowych występują z imienia i nazwiska. Fikcja miesza się z rzeczywistością, prawdziwe życie z zainscenizowanymi sytuacjami, które składają się na obraz męskiej prostytucji. Takie naturalne, dokumentalne podejście do filmu zapowiada to, w jakim kierunku rozwijać będą się późniejsze projekty Haigha, łączące fabułę z naturalnością charakterystyczną dla dokumentu, opowiadające o samotności, potrzebie bliskości, zatopione w melancholijnym klimacie, gdzieś pomiędzy smutkiem a nadzieją – marzeniami, o których nie wiadomo, czy się spełnią. Bliskie bohaterom, niewzbraniające się przed nagością, ale niespecjalnie nią epatujące. Interesujący debiut.

Film obejrzany dzięki uprzejmości dystrybutora TONGARIRO Releasing.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...